Hej, dziękuję że znalazłeś czas aby tutaj zajrzeć, byłabym wdzięczna gdybyś zostawił/a po sobie jakiś znak, przykładowo mały komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie uśmiech i chęć dalszego pisania. Z góry dziękuję i zapraszam ponownie.
__________________________________________________________
- Szybciej! – odchyliłam głowę, czując jak promienie
wiosennego słońca okalają moją twarz i uniesione ramiona, wiatr rozwiewa moje
włosy i chustkę którą trzymam w ręce.
Chłopak zaśmiał się, jego śmiech wymieszał się z rykiem
silnika, słyszałam jak zmienia biegi, jak jego bransoletki odbijały się od jego
skóry. Zerknęłam na mojego towarzysza kątem oka. Włosy rozwiewał mu wiatr,
okulary przysłaniały oczy, które chyba lubiła każda dziewczyna z miasta, ale
tylko ja mogłam na nie patrzeć wystarczająco długo bez jego sprzeciwu. Czarna
koszulka opinała jego tors, kilka naszyjników wisiało na jego szyi, jeden
papieros zatknięty był za ucho chłopaka.
- Lubisz taką prędkość, co Gin? – mruknął, przytrzymując
kierownicę prawym kolanem. Poprawił się lekko i wyjrzał przez przednią szybę
kabrioletu, którym jechaliśmy.
- Wiesz, że tak, czemu się pytasz? – złapałam chustkę i
zawiązałam ją pod swoją brodą, chroniąc moje włosy przed rozwianiem przez
wiatr.
- Lubisz wszystko to co ostre.
- Dlatego chyba jestem z tobą, prawda?
Cień uśmiechu przemknął przez twarz chłopaka, który docisnął
pedał gazu, silnik starego samochodu, który pożyczyliśmy od mężczyzny u którego
się zatrzymaliśmy, zawył donoście, a my wznosiliśmy się coraz wyżej po zboczu
jednej z górek w miejscowości w której byliśmy.
Wychyliłam się lekko, patrzyłam jak pod nami rozciągają się
zielone, trawiaste doliny na których widziałam małe źrebaki, zapragnęłam
dotknąć jednego z nich, pogłaskać, ale nie umiałam obchodzić się z końmi.
Oparłam brodę na drzwiczkach samochodu, podniosłam oczy i
patrzyłam w błękitne niebo z jedną, wielką, złotą plamą, zwaną słońcem, które
górowało nad nami.
Zastanawiałam się czasami czy On jest dla mnie takim
słońcem? Tylko gdyby nie słońce my wszyscy bylibyśmy nikim, a właśnie tak było
z nami.
- Czemu zamilkłaś? – wzdrygnęłam się lekko na dźwięk jego
głosu, popatrzyłam na chłopaka przez ramię i powoli usiadłam prosto, pilnując
żeby nie dotknąć niczego, co mogłoby się rozpaść.
- A czemu mam mówić? Prowadzisz. Nie mogę cię rozpraszać –
wzruszyłam delikatnie ramionami, oparłam łokieć na drzwiczkach, a głowę
wsparłam na rozłożonej dłoni.
Po pięciu minutach ciszy dojechaliśmy na szczyt górki.
Chłopak zgasił silnik, który tylko zaskrzeczał i miałam wrażenie, że z górki
będziemy jechać na wyłączonym samochodzie. Mój towarzysz wysiadł z samochodu,
otworzył mi drzwi, złapał moją dłoń i postawił przodem do pięknego widoku.
Rozchyliłam lekko usta, patrząc jak przed nami słońce odbija
się w wodzie małego jeziorka, nad którym biegały konie, latały różne gatunki
ptaków, wszystko z tej odległości wyglądało jak małe kropeczki, ale to i tak
zapierało dech, bo nigdy w życiu nie widziałam niczego równie pięknego.
Chłopak objął mnie od tyłu, kładąc dłonie na moim brzuchu.
Wtuliłam delikatnie plecy w jego umięśniony tors, położyłam dłonie na jego,
palcami wskazującymi kreśliłam znaczki na dłoni chłopaka. On zabrał swoje
dłonie, rozwiązał chustkę, wsunął ją do kieszeni moich spodni, tak że większa
jej część wystawała, przeczesał moje rozwiane przez wiatr włosy, wsunął w nie
nos i lekko pocałował skórę mojej głowy, znów obejmując mnie w talii.
Lubiłam takie momenty, kiedy nic i nikt się nie liczył,
byłam tylko ja i on.
Kiedy go zobaczyłam, nie sądziłam, że wprowadzi tyle światła
i szczęścia do mojego ciemnego życia.
__________________________________________
Jestem bardzo wredną autorką w związku z czym, rozdział pierwszy ukaże się gdy tutaj będzie ponad 50 komentarzy. Mam nadzieję, że Wam się uda.