środa, 3 grudnia 2014

Przenosiny

Uroczyście ogłaszam, że ten blog (tak samo jak inne) zostaje przeniesiony na witrynę Wattpad.

Można go znaleźć pod linkiem na dole.

piątek, 7 listopada 2014

Prolog

Hej, dziękuję że znalazłeś czas aby tutaj zajrzeć, byłabym wdzięczna gdybyś zostawił/a po sobie jakiś znak, przykładowo mały komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie uśmiech i chęć dalszego pisania. Z góry dziękuję i zapraszam ponownie.
__________________________________________________________
- Szybciej! – odchyliłam głowę, czując jak promienie wiosennego słońca okalają moją twarz i uniesione ramiona, wiatr rozwiewa moje włosy i chustkę którą trzymam w ręce.
Chłopak zaśmiał się, jego śmiech wymieszał się z rykiem silnika, słyszałam jak zmienia biegi, jak jego bransoletki odbijały się od jego skóry. Zerknęłam na mojego towarzysza kątem oka. Włosy rozwiewał mu wiatr, okulary przysłaniały oczy, które chyba lubiła każda dziewczyna z miasta, ale tylko ja mogłam na nie patrzeć wystarczająco długo bez jego sprzeciwu. Czarna koszulka opinała jego tors, kilka naszyjników wisiało na jego szyi, jeden papieros zatknięty był za ucho chłopaka.
- Lubisz taką prędkość, co Gin? – mruknął, przytrzymując kierownicę prawym kolanem. Poprawił się lekko i wyjrzał przez przednią szybę kabrioletu, którym jechaliśmy.
- Wiesz, że tak, czemu się pytasz? – złapałam chustkę i zawiązałam ją pod swoją brodą, chroniąc moje włosy przed rozwianiem przez wiatr.
- Lubisz wszystko to co ostre.
- Dlatego chyba jestem z tobą, prawda?
Cień uśmiechu przemknął przez twarz chłopaka, który docisnął pedał gazu, silnik starego samochodu, który pożyczyliśmy od mężczyzny u którego się zatrzymaliśmy, zawył donoście, a my wznosiliśmy się coraz wyżej po zboczu jednej z górek w miejscowości w której byliśmy.
Wychyliłam się lekko, patrzyłam jak pod nami rozciągają się zielone, trawiaste doliny na których widziałam małe źrebaki, zapragnęłam dotknąć jednego z nich, pogłaskać, ale nie umiałam obchodzić się z końmi.
Oparłam brodę na drzwiczkach samochodu, podniosłam oczy i patrzyłam w błękitne niebo z jedną, wielką, złotą plamą, zwaną słońcem, które górowało nad nami.
Zastanawiałam się czasami czy On jest dla mnie takim słońcem? Tylko gdyby nie słońce my wszyscy bylibyśmy nikim, a właśnie tak było z nami.
- Czemu zamilkłaś? – wzdrygnęłam się lekko na dźwięk jego głosu, popatrzyłam na chłopaka przez ramię i powoli usiadłam prosto, pilnując żeby nie dotknąć niczego, co mogłoby się rozpaść.
- A czemu mam mówić? Prowadzisz. Nie mogę cię rozpraszać – wzruszyłam delikatnie ramionami, oparłam łokieć na drzwiczkach, a głowę wsparłam na rozłożonej dłoni.
Po pięciu minutach ciszy dojechaliśmy na szczyt górki. Chłopak zgasił silnik, który tylko zaskrzeczał i miałam wrażenie, że z górki będziemy jechać na wyłączonym samochodzie. Mój towarzysz wysiadł z samochodu, otworzył mi drzwi, złapał moją dłoń i postawił przodem do pięknego widoku.
Rozchyliłam lekko usta, patrząc jak przed nami słońce odbija się w wodzie małego jeziorka, nad którym biegały konie, latały różne gatunki ptaków, wszystko z tej odległości wyglądało jak małe kropeczki, ale to i tak zapierało dech, bo nigdy w życiu nie widziałam niczego równie pięknego.
Chłopak objął mnie od tyłu, kładąc dłonie na moim brzuchu. Wtuliłam delikatnie plecy w jego umięśniony tors, położyłam dłonie na jego, palcami wskazującymi kreśliłam znaczki na dłoni chłopaka. On zabrał swoje dłonie, rozwiązał chustkę, wsunął ją do kieszeni moich spodni, tak że większa jej część wystawała, przeczesał moje rozwiane przez wiatr włosy, wsunął w nie nos i lekko pocałował skórę mojej głowy, znów obejmując mnie w talii.
Lubiłam takie momenty, kiedy nic i nikt się nie liczył, byłam tylko ja i on.
Kiedy go zobaczyłam, nie sądziłam, że wprowadzi tyle światła i szczęścia do mojego ciemnego życia.
__________________________________________
Jestem bardzo wredną autorką w związku z czym, rozdział pierwszy ukaże się gdy tutaj będzie ponad 50 komentarzy. Mam nadzieję, że Wam się uda.